niedziela, 21 sierpnia 2016

Rozdział 5 [Sezon 2] ,,Jest okey."

*Pov Luna*

Po przebiegnięciu się wzdłuż plaży, wróciłam do domu i wparowałam do kuchni.
-Ymm...To ja nie będę przeszkadzać.-Powiedziałam speszona, widząc moich rodziców, którzy praktycznie połykali się w całości. Nie zwrócili na mnie uwagi, co tylko poprawiło moją sytuację.
Wbiegłam do pokoju i zaczęłam się zastanawiać, czy nie napisać do Patryka. Myśl, która mogłaby skrzywdzić i mnie i jego od razu odeszła na bok. Nie chciałam by stała mu się krzywda przez mój wybór-to i tak chore, że muszę wybierać pomiędzy dwoma rodzinami, które nic mi nie zrobiły. Byłam potworem w ciele normalnego człowieka. Czułam jak bestia rozpiera mnie od środka...Byłam wściekła na swoje życie, na wybór i brak kontaktu z chłopakami. Moje oczy z łagodnej zieleni zmieniły się na bardzo ciemny kolor.
Byłam potworem...
Jestem potworem...
Będę potworem...
Coś jednak nie pozwalało mi upuścić gniewu. Czułam się jakby jakaś mało widoczna nitka, przeciągała moje nerwy w najciemniejszy kąt mojego umysłu. Głęboką czerń w moich oczach zastąpił blask jasnych, zielonych tęczówek, a ja sama poczułam się neutralnie.
Przez myśl przeszła myśl o tym kim jestem, bo zwykłą Luną nie byłam. Bałam się spojrzeć znowu w lustro, nie chcąc zobaczyć niknącej w oczach dziewczyny ani potwora z zakątków lasu.
-Luna, wszystko okey?-Spytał mój brat stając w drzwiach.
-Tak.-Mruknęłam cicho.
-Przecież widzę, że trzymasz pięści i ledwo panujesz nad emocjami.-Podszedł krok bliżej. Nawet nie zauważyła, że zaciskam dłonie, wywołując nie mały ból w knykciach.
-Jest okey.-Powiedziałam rozluźniając uścisk.
-Co cię gryzie?-Ryan nie dawał za wygraną.
-Po prostu...Mam dość! Nienawidzę tego, że jestem naznaczona! Nienawidzę tego, że gdzieś w głębi jestem potworem! Nienawidzę samej siebie za to, że jednego z nich już pokochałam!-Wykrzyczałam kopiąc wszystko co było wokół.
-Uspokój się!-Krzyknął chłopak lekko mną potrząsając.-Nie twoja wina, że masz wilczy gen. Nie twoja wina, że jednego pokochałaś.-Przytulił mnie, a ja po prostu zaczęłam płakać na jego ramieniu. Miał rację, że to wszystko nie jest z mojej winy, a jednak jakaś cząstka mnie mówiła na odwrót.
-Nigdy nie zdarzyło mi się tak wybuchnąć.-Powiedziałam cicho.
-Mogłaś wypuścić z siebie nerwy, bo zawsze trzymałaś je na wodzy.-Zataczał kółka na moich plecach. Był wspaniałym bratem i pocieszycielem, pomimo kłótni i wielu przezwisk.
-Co ja mam zrobić-Mruknęłam cicho.
-Powiedz mu.-Ryan pogłaskał mnie po głowie i wyszedł, zostawiając mnie z natłokiem myśli.
Wzięłam do rąk telefon i napisałam drżącymi rękami wiadomość do Patryka.
Zaśmiałam się cicho i podeszłam do szafy w celu wybrania ciuchów na spotkanie. Postawiłam na wygodne ciuchy, które ochroniłyby mnie od zimna, które panoszy się za oknem. Wyszłam z domu za pięć czternasta i szybko dotarłam na miejsce spotkania. Rozglądałam się dookoła podczas gdy reszta ludzi rozeszła się do domów w strachu przed ciemnym niebem. Patryka jak nie było tak nie ma, a ja na skraju płaczu ruszyłam w stronę domu.
-Luna!-Krzyknął dobrze mi znany głos z lekką chrypką. Odwróciłam się, a czekoladowe tęczówki opanowały moje serce.
-Spóźniłeś się.-Mruknęłam spuszczając wzrok na swoje buty.
-Wiem, przepraszam.-Dobrze wiedziałam, że również spuścił swój wzrok.
-Możemy iść do jakiejś kawiarni żeby porozmawiać?-Spytałam niepewnie.
-Jasne...Może do 'Cafe Blue'?-Przytaknęłam głową i ruszyliśmy w stronę opustoszałej uliczki. Weszliśmy do lokalu i usiedliśmy w kącie.
-Czemu chciałaś się spotkać?-Spytał pijąc swoją latte.
-Muszę ci coś powiedzieć.-Podrapałam się po karku i popatrzyłam na jego twarz.
-Zrobiło się dosyć poważnie, może najpierw porozmawiamy na lżejsze tematy?-Uśmiechnął się lekko, a ja przytaknęłam.-Okey, więc jak u ciebie Luno?-Spytał.
-Jest w porządku, a u ciebie?-Bawiłam się nerwowo palcami.
-U mnie także. Jak tam twoi przyjaciele?-Popatrzyłam na niego chwilę
-Ostatnio nie rozmawialiśmy.-Powiedziałam cicho.
-Kochasz go?-Patryk popatrzył na mnie spod przymrużonych powiek.
-Nie rozumiem.-Mruknęłam.
-Kochasz Christiana?-Przewrócił oczami.
-Jak przyjaciela i owszem, ale jak chłopka to nie.-Zaśmiałam się lekko.
-Dlaczego nie?-Gościu, zadajesz za dużo pytań.
-Ktoś inny gości w moim sercu.-Spuściłam wzrok. Nie drąż tematu, błagam!
-Chodź się przejść.-Powiedział nagle. Gdy wyszliśmy z kawiarni zawiało chłodem. Szliśmy uliczkami Gdańska i patrzyliśmy jak niebo drastycznie zmienia swoją barwę. Stanęliśmy i patrzyliśmy na siebie chwilę.
-Chciałem ci to powiedzieć już dawno. Kocham cię jak nikogo innego. Gdy nie ma cię obok moje serce zwalnia swoje tępo do minimum.-Zatrzymał się i przyłożył moje ręce do jego piersi.-Kocham twoje perfumy, twój uśmiech i wszystkie te małe rzeczy, których nie zauważasz. Marszczysz nos gdy wiesz, że to co mówię jest prawdą i zagryzasz wnętrze polika gdy wkraczam na niebezpieczne tematy.-Był naprawdę blisko.-Lecz wiem, że ty nie odwzajemniasz moich uczuć.-Chciał się odsunąć, ale nie pozwoliłam mu na to.
-Mylisz się. Pomimo próby odcięcia się od ciebie, żywię do ciebie miłość. Teraz zapewne brzmię jak denna nastolatka, która ślepo zakochała się w chłopaku, albo jak każda bohaterka romantycznego filmu, lecz to prawda. Kocham cię pomimo skaz, które oboje mamy, ale nikt nie jest perfekcyjny. Kocham cię za te wszystkie drobnostki, które dla ciebie nic nie znaczą, a dla mnie tak.-Zakończyłam i popatrzyłam w jego czekoladowe oczy, za które powinien zostać zamknięty. Uśmiechnęłam się gdy zaczął się zbliżać, aż w końcu połączył nasze usta w pocałunku.
Dopiero gdy się od siebie oderwaliśmy, zauważyłam, że jestem cała mokra od deszczu, który na nas padał. Patryk opierał czoło o moje i wpatrywał się w moje oczy.
-Masz iskierki w oczach.-Powiedział uśmiechnięty.
-Ty też.-Zaśmiałam się lekko. Staliśmy tak wtuleni w siebie i słuchaliśmy ciszy, która panowała wokół. Tylko ja i on. Czas nie gra roli, przestał być ważny gdy brunet stał obok mnie i otulał mnie swoimi ramionami. Dopiero teraz zauważyłam jak wiele znaczy dla mnie ten chłopak o brązowych oczach, w których zawsze tonę.
-Czyli teraz oficjalnie razem?-Zapytał.
-Tak.-Przytuliłam go.
-W tajemnicy powiem, że my już wcześniej się znaliśmy.-Szepnął mi na ucho.
-Co?!-Zdziwiłam się.
-W pierwszej klasie podstawówki nazywałaś mnie Patlysiem.-Faktycznie coś takiego miało miejsce.
-Nie śmiej się. Sam lepiej nie mówiłeś.-Zaśmiałam się lekko.
-Do tej pory, wszyscy nazywają mnie Patlyś.-Oburzył się.
Resztę dnia spędziliśmy w kawiarni, w której poznałam Abby. Po powrocie do domu czułam jak wzrasta we mnie chęć do życia.
-No i jak?-Spytał Ryan.
-Cudownie.-Powiedziałam z uśmiechem.
-Powiedziałaś mu o swojej decyzji?-Spytał nagle, a ja zamarłam.-Nie mów, że go nie poinformowałaś!-Oburzył się, a ja odwróciłam się do niego i przygryzłam wnętrze polika.
-Jaka ja jestem głupia!-Krzyknęłam chowając twarz w dłoniach.
-Spokojnie, jutro wszystko z nim omówisz.-Uspokoił mnie.
-Co ja mu powiem? "Kocham cię, ale chcę wyjechać do Nowego Jorku na stałe"? Po co ja się w ogóle spotykałam?-Opadłam głową w poduszki.
-Chyba zbliża ci się okres, siostrzyczko.-Zaśmiał się lekko.
-Skąd takie przypuszczenia?-Spojrzałam na niego.
-Masz humorki, więc albo jesteś w ciąży lub masz okres, albo jesteś tak szaleńczo zakochana, że nie potrafisz nad tym zapanować.-Puścił do mnie oczko i wyszedł, zostawiając mnie samą z milionem myśli w głowie. Zalogowałam się na Face Time'ie i zadzwoniłam do Victorii.
-Luna! Jak my dawno nie rozmawiałyśmy!-Krzyknęła z entuzjazmem.
-Jak tam u was potworki?-Spytałam z uśmiechem.
-Brakuję nam kogoś w ekipie. Wiesz, że nadal czekamy na ciebie z otwartymi ramionami?-Uśmiechnęła się lekko.
-To dobrze się składa, bo zamierzam walczyć o stypendium do Brooklyn Collage.-Powiedziałam na wpół prawdę.
-Nie mów! O mój boże! Luna wraca!-Krzyknęła, a w jej pokoju pojawiło się mnóstwo osób.
-Wiedziałem!-Krzyknął Evan, a ja pękałam ze śmiechu.
-Będę walczyć.-Powiedziałam zanim się rozłączyłam.

/Widzę coś czego nie powinnam...
ON, zabił człowieka...
ON, chcę zabić mnie...
Uciekam, lecz on jest równie szybki co ja...
Obdrapane nogi, praktycznie nie dają już rady...
Ucieknę...Ucieknę...Ucieknę...Ucieknę...Ucieknę..."

Obudziłam się oblana potem. Komputer wciąż był włączony, leżąc na łóżku obok mnie. Nie było mowy o wstawaniu, a tym bardziej ruszeniu się z łóżka przed świtem. 
-Spokojnie, to tylko i wyłącznie sen.-Próbowałam się uspokoić. Ręce trzęsły mi się ze strachu, a oddech był nierównomierny. Serce szalało, podczas gdy mózg wyobrażał sobie niestworzone rzeczy. Próbowałam usnąć, lecz nie mogłam. Wciąż miałam wrażenie, że ten tajemniczy chłopak jest gdzieś w najciemniejszym kącie mojego pokoju. 

***

Wstałam z łóżka o 12:36, przegapiając ulubiony program telewizyjny oraz rodzinne śniadanie. Ubrałam białą bluzkę z napisem "You&I", czarne spodnie z wysokim stanem i białe conversy. Włosy związałam w wysokiego kucyka, a z makijażu zrezygnowałam. Spakowałam torbę na trening i zeszłam do kuchni gdzie jak zwykle siedziała moja mama.
-Dzień dobry córeczko.-Powiedziała z uśmiechem.
-Dzień dobry mamo.-Odpowiedziałam i zjadłam przygotowane przez nią naleśniki. Po śniadaniu pożegnałam się z rodzicielką i wyszłam z domu, kierując się w stronę akademii. Po przekroczeniu progu budynku, usłyszałam muzykę z różnych stron.
-Dzień dobry, czy sala 216 jest wolna?-Spytałam.
-Sala 216 jest zarezerwowana dla Luny Grey.-Mruknęłam sekretarka, nawet na mnie nie patrząc.
-To dobrze się składa, bo tak się nazywam.-Powiedziałam czekając na reakcję.
-Przepraszam.-Powiedziała łapiąc moje spojrzenie. Odebrałam kluczyki i ruszyłam w kierunku sali, w której niegdyś trenowałam dzień w dzień. Podłączyłam swój telefon do odtwarzacza i puściłam "Lean On" Major Lazer. Gdy skończyłam tańczyć, usłyszałam za sobą klaskanie, a zaraz potem Kuba podszedł zbyt blisko mnie.
-Pamiętasz jak byliśmy razem?-Spytał, a ja popatrzyłam na niego zdziwiona.
-Trudno zapomnieć.-Mruknęłam.
-Byliśmy tacy szczęśliwi, więc może spróbowalibyśmy jeszcze raz?-Teraz narusza już moją prywatną bańkę.
-Kuba, ja mam chłopaka.-Powiedziałam odchodząc krok do tyłu.
-Wiem. Masz mnie.-Zaśmiał się.
-Wal się.-Powiedziałam i przemknęłam pod jego ramieniem. W szatni przebrałam się w strój na zajęcia.
(Fot.stroju)

Bluzę schowałam do torby wraz z innymi ciuchami. Udałam się do sali gdzie wszyscy robili rozgrzewkę. Rozciągnęłam się, a do sali weszła pani Kwiatkowska.
-Witajcie. Przejdźmy od razu do sedna. Przesłuchanie zbliża się wielkimi krokami, więc liczę na wasz podpis na liście biorących udział. Szczególnie mam nadzieję, że Luna się zapiszę.-Uśmiechnęła się podając mi podkładkę z pustą listą. Z dużym wahaniem się podpisałam i podałam dalej.
-Czemu pani tak na mnie liczy?-Spytałam gdy inny zajęci byli wpisywaniem się na listę.
-Zobaczysz.-Puściła do mnie oko.-Grupo! Kończcie już to robić, bo idziemy na konkurs do kawiarni "Cafe with dance ".-Abby ma możliwość zobaczenia mnie w akcji. Przeciwnicy już mogą pocałować małe pucharki. Bożę, ja znów staję się zarozumiała w tańcu!
-Luna, jak to jest wrócić do tańca po roku? Jak się czujesz?-Zapytała Karolina, która szła obok mnie.
-Czuję się jakbym nigdy nie przestała.-Wzruszyłam ramionami z uśmiechem.
-Wróciłaś w dobrej formię i w dobrym czasie.-Uśmiechnęła się, a zaraz potem weszliśmy do kafejki. Usiedliśmy przy specjalnie przygotowanym stole i czekaliśmy aż ktoś poda nam listę. Jak się okazało tym ktosiem była Abby.
-Cześć.-Powiedziałam wstając.
-Cześć. Przepraszam, ale mam trochę roboty. Powodzenia.-Uśmiechnęła się, a ja cicho podziękowałam. Dosyć długo minęło od ostatniego występu na tej scenie.
-Witam na dorocznym konkursie tańca organizowanym przez "Cafe with dance". Przyszło wiele uczestników lecz pierwsze miejsce może zdobyć tylko jedna osoba. Każdy uczestnik zostanie oceniony za choreografie oraz precyzję. Zapraszamy pierwszą uczestniczkę! Karolina Osiecka!-Rozległy się brawa i muzyka. Występy mijały bardzo szybko, aż w końcu ja musiałam wystartować. Stanęłam na scenie i zamknęłam oczy. Dałam ponieść się muzyce. Gdy skończyłam rozległy się głośne brawa. Wróciłam na swoje miejsce, a wszyscy zaczęli gratulować mi wspaniałego występu. Pozostało czekać tylko na wyniki.
-Uwaga! Jury wybrało trzy wyjątkowe występy. Trzecie miejsce zdobyła Karolina Osiecka!-Dziewczyna wbiegła na scenę i odebrała medal.-Drugie miejsce zdobył Kuba Rutkowski! Pierwsze miejsce zajmuję Luna Grey!-Rozległy się brawa, a ja ze zdziwieniem ruszyłam na scenę. Byli lepsi ode mnie.
-Gratulację!-Uśmiechnęła się pani Kwiatkowska. Może być dumna, bo cała trójka była z jej szkoły. Przytuliła mnie.
-Dlatego na ciebie liczę.-Uśmiechnęła się. Miała rację.
Przebrałam się w czyste ubrania i spakowałam wszystko do torby.
(Fot.stroju)
Wyszłam ze szkoły tańca i ruszyłam w stronę domu. Gdy weszłam do budynku, okazało się, że jak zwykle zostałam sama. Oczywiście na lodówce wisi kartka.
-Świetnie.-Mruknęłam sama do siebie i poszłam do salonu. Muszę przygotować jakąś choreografię na przesłuchanie na Manhattan Academy. Mam nadzieję, że mnie przyjmą, chociaż nie chcę zostawiać Patryka. Powiem mu jak będę wiedzieć czy w ogóle moje plany wyjdą.
Rozległo się pukanie, więc niechętnie podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
-Pani Natalie Grey?-Zapytał siwy mężczyzna.
-Mamy nie ma w domu.-Powiedziałam.
-Dostała list, może go pani przyjąć.-Dał mi do podpisania kwitek i zabrałam kopertę. Zamknęłam drzwi i położyłam list na stoliku od kawy. Zamówiłam sobie sushi do domu i jadłam oglądając Teen Wolf. Już wiem czemu tak bardzo lubię ten serial, bo jest o wilkołakach, a ja nim jestem.

~~~

Przepraszam za opóźnienie. Miałam sprawy do załatwienia i właściwie teraz postaram się dodawać rozdziały co niedzielę. Koniec przemowy.

Luna Malfoy /* <3