...Mam przynajmniej taką nadzieje...
Sen znowu pusty jak
sahara. Obudziłam się w swoim łóżku. Włosy miałam rude. Czy to mógł być
sen...lub halucynacja? Nie wiem... a już pamiętam. Marika ćwiczyła
zaklęcię osłabiająca przeciwnika w pojedynku na końcu egzaminu
czarownic. W tej chwili spojrzałam na kalendarz był 26 maja.
Uświadomiłam sobie że dzisiaj są urodziny Strzały, czyli Marcina. Boże
jak. mogłam zapomnieć?! Dobra za półtorej godziny mam lekcje, czyli
musze się teraz ubrać i przemyć twarz.
FOTA:
Zrobiłam sobie też lekki makijaż.
FOTA:
Jak wyszłam była 8:00 czyli musiałam iść do szkoły.Postanowiłam że tym razem przejdę się przez park. Po drodze wpadłam na tajemnicze drzewo, na którym były wyryte inicjały. Legenda głosi że czarownica która dotnie znaków, nigdy już nie będzie czarować. Nie chciałam ryzykować więc odeszłam powoli idąc w stronę szkoły. Kiedy dotarłam do szkoły spotkałam Kirę i Katie, były całe poturbowane. Podbiegłam do nich przerażona, prawie że z płaczem. W końcu to moje przyjaciółki.
-Co się wam stało?
-Nic, tylko...nieważne.
-W końcu to chyba mity.
-Ale...co?-zapytałam.
-No wiesz...Wilkołaki. Przecież zostały wybite przez łowców.
-Ale jak to...-W tej chwili uświadomiłam sobie, że chodzi o Si...mona. Nie wiedziałam co o tym myśleć wiedziałam...że będą kłopoty. Dobra spróbuje to odkręcić.
-Halo, Nicole! Jesteś tu?
-A sory zamyśliłam się...oczywiście przez te wilko...wilko...wilkołaki.
-Nicole czy ty coś knujesz?-Zapytała podejrzliwie Katie.
-No właśnie... Wydaje mi się że coś wielkiego wymyślisz i się z tym z nami nie podzielisz.-Dopowiedziała Kira. Obie dziewczyny zaczęły na mnie naciskać, a szczególnie Kira która mnie na tyle zna, żeby określić czy coś kręcę. Zawsze kiedy coś ukrywam, zacinam się.
-Nicole! Znowu nie słuchasz co do Ciebie mówię!!
-Akurat to słyszałam, mówiłaś o...podobieństwie wilkołaka do jednego chłopaka z klasy. Ale przecież takie wilkołaki mają kodeks. Każda wataha ma...swoje zasady.
-Nicole skąd to wiesz?
-No więc nie mówcie nikomu. Jestem...jestem...
-No kim jesteś?!
-Jestem czarownicą. Wiem wszystko o stworzeniach magicznych...oraz tych którzy umarli wieki temu. Klątwa jednego z nich prawdopodobnie oplącze każdego, kogo spotka jeden z wilkołaków oznaczony... Chyba za wiele wam powiedziałam.
-Pewnie żartujesz, jak ci mamy wierzyć, udowodnisz nam to jakoś?
-Ja...ja nie mogę.
W tej chwili zabrzmiał dzwonek na lekcje. Była Chemia, i mieliśmy temat ,,Chemia pośród nas".
Musiałam mieć grupę z Simonem. Cóż...takie życie. A teraz chyba muszę wam powiedzieć co to za klątwa. Zacytuje teraz mojego profesora Clausa (Tak on naprawdę istnieję).
,,Pośród Gór i lasów, oraz wielu rzek pośrodku łąki, żyła przepiękna rudowłosa czarownica. Miała przepiękne imię i nazwisko nazywała się Nicole Rose. Jej uroda była jak róża co wskazywało na jej przezwisko Różyczka. Miała 4 życzenia których nigdy nie zaspokoiła. Oprócz tego jednego. Marzyła o mężu który miał być wilkołakiem. Najpierw wyszła za normalsa, który za jej namową zjadł wilczyjagodę która przemieniła go w prawdziwego wilka, żyjącego po wszech czasy i nigdy nie chorującego. Nicole Rose to nie zachwyciło, bo ona chciała mieć męża wilkołaka, a nie jakiegoś tak zwanego ,,zapchlonego kundla". Była coraz starsza i gdy miała umrzeć, przekazała swojemu towarzyszowi magiczną moc przemiany. Dobę po jej śmierci, jej mąż przemienił się w normalnego człowieka, a jego klątwa powędrowała do podrapanego przez niego pana Kuwejta. Miał 8 zadrapań w jednej lini. Legenda głosi iż pan Kuwejt żyje po te czasy, oddając innym zarazę wilczyjagody."
Taką Historie opowiedział pan Claus przestrzegając nas przed magia w lesie...
Mam nadzieję że ten rozdział wynagrodzi wam ten tydzień nieaktywności. Miałam kilka spraw do załatwienia i po za tym niedługo będziemy Świętować 300 wyświetleń na tym blogu. Następny post pojawi się w środę
Wbijać. Jak nie wbijsz jesteś w wielkim błędzie !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz